Nie spodziewałem się, że będąc w Iranie − w purytańskim Iranie − będę miał branie u ładnych młodych lasek. Uśmiechały się do mnie zachęcająco – do sześćdziesięcioletniego niskiego faceta w okularach

 

W ocenie autora miejsce uzyskało trzy na dziesięć możliwych gwiazdek - 3/10

Gwiazdki, maksymalnie 10, są subiektywną oceną autora, czy warto jechać 
i nie muszą być zgodne z punktacją kategorii przedstawioną w tabeli poniżej.

 

 

− patrzyły bezczelnie w oczy. W windzie, parku, na ulicy. Nie rozumiałem, o co chodzi. A w skrócie chodzi o to, że one szukały jakiejkolwiek możliwości, aby opuścić ten raj na ziemi.

(...)

Seks pozamałżeński w Iranie jest karany − uwaga! − karą śmierci. Można się z tego wykpić, żeniąc się z ofiarą, ale to możliwość tylko dla muzułmanów.  

{rating}

Więc jesteś w cukierni, ale nie możesz zjeść ciastka. Chyba że jesteś nieuleczalnie chory i chcesz zakończyć żywot w fajny sposób.

Myślę jednak, że nie warto. To, że życie w Iranie regulowane jest przez nakazy i zakazy religijne, rzutuje na całe postrzeganie tego, skądinąd ciekawego, kraju.

Nie ma rockowej, młodzieżowej muzyki, nie ma alkoholu, nie ma sportu, nie ma erotyzmu. Nie ma fajnych strojów, seksu, swobodnego internetu, wyjazdów zagranicznych, tańców. Nie ma fajnych filmów, radia czy ciekawej telewizji. Nie ma wolnej prasy, swobody politycznej, swobody wypowiedzi. Nie można jeść tego i tamtego.

Iran: Jakby powiedział Krzysztof Kononowicz – nie ma niczego Click to Tweet

Ludzie, w drodze rewolucji, sami zaprowadzili sobie takie rządy i takie prawa. A potem powiedzieli: Ups! Kurde, chyba przesadziliśmy. Ale było już za późno.

A może im się podoba? Może tego chcą i powinniśmy im dać żyć po swojemu? Otóż nie! Kurde, nie!

Każda ładna dziewczyna ma chustę zsuniętą na tył głowy i przymocowaną jakimś tajemnym sposobem, aby tylko pokazać swoje zakazane włosy. W rozmowie nie mówią, że mają dość i chcą to zmienić. Mówią, że nie jest tak źle, bo wszystko można, tylko akurat nie tu i nie teraz. Można pić alkohol, jeśli należy się do jakiejś sekty, można tańczyć na tajnej prywatce, można się śmiać i bawić w mieszanym towarzystwie, ale dopiero, kiedy weselnicy przeniosą się do domu panny młodej.

Jest cudownie i swobodnie, tylko akurat nie teraz i nie tutaj.

Absolutnym hitem Iranu jest Persepolis, dumna stolica władców Persji, wybudowana z dala od współczesnych zabudowań, z rozmachem i smakiem. Imponująca!

(...)

 

66 punktów(-y) (44%)

Lp Kategoria Ocena
1 Bezpieczeństwo 7
2 Drogo czy tanio 7
3 Stosunek ceny do wartości 4
4 Egzotyka, inność 6
5 Fajne, interesujące społeczeństwa | stosunek do turystów | ciekawe plemiona 8
6 Zabytki, muzea 8
7 Krajobrazy, architektura 7
8 Hotele 1
9 Jedzenie 2
10 Aktywny wypoczynek, plażowanie itp. 4
11 Przyroda, parki, zoo, zwierzęta 3
12 Klimat 3
13 Drogi, komunikacja, transport, swoboda podróżowania 3
14 Wizy, łatwość przekraczania granicy 3
15 Atrakcje, teatry, shows, ciekawostki, muzyka, kluby 0
  Razem punktów: 66



Więc jesteś w cukierni, ale nie możesz zjeść ciastka. Chyba że jesteś nieuleczalnie chory i chcesz zakończyć żywot w fajny sposób. Myślę jednak, że nie warto. To, że życie w Iranie regulowane jest przez nakazy i zakazy religijne, rzutuje na całe postrzeganie tego, skądinąd ciekawego, kraju.

Nie ma rockowej, młodzieżowej muzyki, nie ma alkoholu, nie ma sportu, nie ma erotyzmu. Nie ma fajnych strojów, seksu, swobodnego internetu, wyjazdów zagranicznych, tańców. Nie ma fajnych filmów, radia czy ciekawej telewizji. Nie ma wolnej prasy, swobody politycznej, swobody wypowiedzi. Nie można jeść tego i tamtego. Jakby powiedział Krzysztof Kononowicz – nie ma niczego.

Ludzie, w drodze rewolucji, sami zaprowadzili sobie takie rządy i takie prawa. A potem powiedzieli: Ups! Kurde, chyba przesadziliśmy. Ale było już za późno.

A może im się podoba? Może tego chcą i powinniśmy im dać żyć po swojemu? Otóż nie! Kurde, nie! Każda ładna dziewczyna ma chustę zsuniętą na tył głowy i przymocowaną jakimś tajemnym sposobem, aby tylko pokazać swoje zakazane włosy. W rozmowie nie mówią, że mają dość i chcą to zmienić. Mówią, że nie jest tak źle, bo wszystko można, tylko akurat nie tu i nie teraz. Można pić alkohol, jeśli należy się do jakiejś sekty, można tańczyć na tajnej prywatce, można się śmiać i bawić w mieszanym towarzystwie, ale dopiero, kiedy weselnicy przeniosą się do domu panny młodej. Jest cudownie i swobodnie, tylko akurat nie teraz i nie tutaj.

W Isfahanie przy zabytkowym moście stoi kontener – posterunek policji. Na naszych oczach do kontenera dwóch policjantów wlecze zapłakaną dziewczynę.

– O co chodzi? – pytamy naszą przewodniczkę.
– Ma za krótkie rękawy.

Rękawy nieco odsłaniały nadgarstki dziewczyny.

Kobiety, upokorzone przez koszmarne, czarne, workowate stroje należą do mężczyzn. Pracują i są przewożone na tylnym siedzeniu motocykla jak wielkie czarne pingwiny. Sam ten widok dołuje, a uczestnictwo w tym musi być naprawdę dojmujące.

Iran można podzielić na Teheran i całą resztę. Teheran to kilkumilionowa duża metropolia z siecią arterii, autostrad, z metrem i kilkoma imponującymi budowlami. Są tu ładne, zielone ulice, piękne, drogie sklepy i właściwie wszystkie atrybuty stolicy dużego, silnego państwa. Poza muzeami warto zwiedzić imponującą wieżę telewizyjną z zapleczem, Darband – wąwóz pełen restauracji, kawiarni i lokali z grillowanym mięsem. Trzeba też zobaczyć piękny szlak spacerowy w góry, dzielnicę rządową i cmentarz polskich uchodźców. Koniecznie należy zwiedzić zespół pałacowy Sa’dabad, gdzie mieszkał m.in. ostatni szach Iranu – Mohammad  Reza Pahlawi ze swoją piękną żoną. Wnętrza zachowane w oryginale – pełne drogich mebli i bibelotów – robią wrażenie. Tylko basen kąpielowy przed pałacem, bez wody i ze śmieciami na dnie, uświadamia, że od dawna nikt tu nie mieszka. Jeżeli kogoś fascynują diamenty, złoto i przepych, może zwiedzić muzeum klejnotów. Chętnych jest tak dużo, że wycieczki czekają w kolejce.



Ludzie w Teheranie wyglądają na ciężko pracujących, uczciwych i życzliwych. Ujął mnie pewien starszy pan w metrze – gdy zorientował się, że robimy mu zdjęcie, zaczął udawać, że jest śpiący, nawet położył głowę na ramieniu naszego kolegi, siedzącego obok. Fajne!

Zwiedzając Teheran, łatwo zrozumieć mocarstwowe zachowania rządzących Iranem. Prowincja natomiast jest zapyziała, biedna i skromna. W miastach, które zwiedzaliśmy, były urocze pałace, parki i ogrody. Ale obok slumsy. Wieś to już kompletne zadupie. Nie mam pojęcia, co robią ludzie na wsi, jak w tych warunkach spędzają wolny czas. Po powstaniu listopadowym car skazał Piotra Wysockiego na zamieszkanie poza miastem – wspominając irańską prowincję, rozumiem, jak wysoki był to wymiar kary.

Wielkim problemem Iranu jest słaby dostęp do wody. Równiny i góry, spalone słońcem i wywiane wiatrem, nie mają bujnej, zielonej roślinności. Są jednak piękne. Widziałem kilka fantastycznych dolin i jestem przekonany, że chodzenie po tamtejszych górach musi być wspaniałym doświadczeniem.
Ludzie są tu zadziwiająco życzliwi, wręcz przyjaźni i otwarci. Uśmiechy i zagadywanie to codzienność. W trakcie zwiedzania meczetu zdarzyło mi się nawet, że młody chłopak zapytał, czym różni się kościół od meczetu. Może chciał poćwiczyć angielski, a może faktycznie był ciekaw.

Uczestnicy wycieczki kupowali różne rzeczy od ładnych, niedrogich chust po dywany. Ja zrobiłem udane zakupy w aptece, gdzie zaopatrzyłem się w leki nasenne, antybiotyki, inne cuda bez recepty. Dla znajomych kupiłem świetną irańską viagrę za grosze.

Hotele, w których mieszkaliśmy, w większości były marne. Kolega dostał pokój bez okna, zdarzał się brud, połamane meble. Szczytem wszystkiego były jednak dwa noclegi na ekofarmie. Spałem na madejowym twardym łożu, pod plastikowym prześcieradłem, a smród z toalety powodował ból głowy i mdłości. Ale widzieliśmy też eleganckie hotele. Iran cierpi chyba na jakiś socjalistyczny niedowład, znany nam z czasów komuny. W dużej eleganckiej kawiarni na świeżym powietrzu jest strefa, gdzie podawane są lody, i inna, w której można wypić kawę. Ale nie można zamówić jednego i drugiego jednocześnie. Pamiętacie to?

Absolutnym hitem Iranu jest Persepolis, dumna stolica władców Persji, wybudowana z dala od współczesnych zabudowań, z rozmachem i smakiem. Imponująca!

Irańczycy są zafascynowani poezją i literaturą. Zwiedza się wiele pomników, mauzoleów i muzeów poświęconych poetom i pisarzom.

Większość świeckich zabytków w Iranie otoczona jest ogrodami, zwykle niezbyt pięknymi, ale pełnymi sadzawek i basenów, co kiedyś w tym suchym kraju było zapewne szokującym luksusem. Podczas oglądania wszelkich zabytkowych wnętrz odczuwa się brak mebli i drobnego wyposażenia, prawdopodobnie zrabowanego czy zniszczonego w czasach burzliwej przeszłości.

Oczywiście zwiedza się wiele meczetów i można przyjrzeć się obrzędom i religijnym zgromadzeniom. Wielkie wrażenie robią pamiątki po młodzieży zabitej w czasie wojny iracko-irańskiej. Każda wieś w meczecie ma kącik pamięci ze zdjęciami tych dzieciaków, zabitych z dział, broni maszynowej, przez miny czy gazy bojowe. Nawet mała wieś oddała na wojnę kilkudziesięciu chłopców, którzy zginęli, nie wiadomo w imię czego. Koszmar, koszmar i wielki żal.

Byłem tam tylko i aż trzy tygodnie. Nie widziałem wybrzeża i wielu innych miejsc, ale naprawdę nie wiem, czy chciałbym wrócić do Iranu i czy mogę go polecić. Tak jak nie jestem pewien, czy można polecić nasranie na biurko jako radosny przerywnik w nudnym roboczym dniu.

Na pewno jednak nie żałuję, że tam pojechałem.